Moje wspomnienie o Panu Wilusiu...
Spotkaliśmy się, kiedy szkoła mieściła sie jeszcze w starym budynku. Na przeciwko Pani Gienia i Pan Wiluś piekli świeże bułeczki i chleby, po które biegali uczniowie- wieczne utrapienie.
Kiedy zapytany pan Wilhelm (ponad siedemdziesięcioletni) jak długo będzie kierował samochodem odpowiadał "Całe życie żech chodził, to na starość chocioż sie pojeżdża", patrzyłam na niego z podziwem. Kiedy przychodził do szkoły i na spotkaniu z uczniami opowiadał o dawnym życiu i ważnych wydarzeniach zaskakiwła nas jego prostota i skromność. A kiedy stuletniemu P. Maislowi składałam życzenia a On z uśmiechem na twarzy powiedział "To tyś jest ta dzioucha - dyrektorka z Olzy" wzruszenie ścisło mi gardło, poznał mnie... Wreszcie ostatnia wizyta w Kokoszycach - Pan Wilhelm prawdziwy staruszek otoczony miłością całej rodziny...
To był WIELKI CZŁOWIEK!!! Jego ostatnie zdjecie z nami.